Mam blender i odzyskałam zadowolenie. Kremowe shejki dały światło nowym nadziejom. Różnica pomiędzy nimi, a tymi przyrządzanymi ręcznym mixerem, starym niczym PRL, jest kolosalna :) teraz dopiero nabieram ochoty na kombinowanie, eksperymentowanie ze składnikami i proporcjami koktajli, które uśmiechają się do mnie każdego ranka. Modlę się jedynie o jedno... żeby ten taniutki sprzęt za szybko mi nie podziękował... bo wiadomo, że nie dam mu odpocząć ani jednej doby :)
Kosztem tego cacka zostałam na tą chwilę bez grosza, ale za to z całkiem pełną lodówką i blatem niczego sobie. Przez kilka dni nie umrę :) sałatek powstanie masaaa...
A oto moje ulubione składniki sałatkowe :)
- LIŚCIE :) och... kocham liście i zawsze kochałam, moje porzekadło brzmi "posiłek bez liści posiłkiem straconym", oczywiście sama nierzadko stosuję wyjątki kiedy liści w domu brak... ale jeśli tylko mogę, to używam... szpinaku, sałat, kapust, rukoli, selera, pietruszki... liście są podstawą!
- POMIDORY... soczyste są i przebojowe :) pewnie nie ma osobnika na Ziemi, który nie trawi tych owoców, no bo jak można ? w pomidorach jest coś magicznego, przemawia za tym barwa, zapach, smak i struktura. Więc jeśli tylko dysponuję pomidorami - wnet lądują w sałatkowej misie...
- PIECZARKI, osobiście stosuję dwa sposoby ich preparowania - marynuję plasterki w mieszance oliwy i soku z cytryny przez 1h w lodówce, albo płasko rozłożone plasterki traktuję solą morską i pieprzem cayenne, i tez odstawiam na ok godzinę. Do obu wersji zdarza mi się czasem dodac zioła, imbir lub cynamon :)
- ORZECHY... oj uwielbiam, i mimo tego, że nie powinnam ich łączyć coniekiedy z innymi.. łączę... i czuję, że nie jest to dla mojego organizmu wielce złe. Ostatnio jestem zakochana w fistaszkach, dzisiaj kupiłam na targu "te z włoch"... ale dozwolone są każde i każde są dla mnie pociągające :) a przy tym wszystkim niesamowicie sycą sałatkę. Oczywiście staję na baczność z ich ograniczeniem...
- NASIONA i KIEŁKI, z nimi różnie, nie stać mnie na superfoodsy więc dysponuję lnem, sezamem, słonecznikiem i dynią - zależnie od dnia i godziny :) Generalnie stosuję je zamiennie z orzechami, a przynajmniej tak bym chciała.... Nasionka czynią sałatkę chrupiącą... to mi bardzo odpowiada :) Jeśli mowa o kiełkach to hoduję tylko fasoli mung, one fajnie udają się w zwykłym słoiku. Na inne jeszcze nie mam pomysłu...
- INNE - wcale mniej ważne! - cudowne... różyczki kalafiora, ogórek, cukinia, rzodkiewka, por, papryka, seler naciowy, świeża kukurydza i groszek...
- AWOKADO - wiem, że odżywcze, smaczne... lecz rzadko mam do niego dostęp. Ostatnio, kiedy zdołałam je upolować - wmasowałam cały owoc w sałatkę, zjadłam... i było mi konkretnie źle przez 2 h, stąd uwaga - max 1/2 awokado na raz :) ale kochane jest... ( i zdecydowanie nie potrzeba już wtedy oliwy ani orzechów/nasion )
- CEBULA & CZOSNEK :) proste... - jeśli są, to czynią sałatkę na ostro. Mi to bardzo odpowiada, ale czosnku staram sie używac sporadycznie, bo to silny antybiotyk Raz i silny odstraszacz Dwa. Cebula, zwłaszcza ta biała lub młoda wydaje się być niewinna... :) Jeśli mowa o ostrości to czasem (czyt. zawsze wtedy kiedy mam) wrzucam dość sporo papryczki chilli, to jej sezon!
- SOS... czyli powłoka, która skleja wszystkie składniki i nadaje im pewien posmak; a także ochrania przed utlenieniem :) u mnie oliwa i sok z cytryny to zestaw najulubieńszy. Mam nadzieję, że wkrótce bedę mogła sobie pozwolić na eksperymentowanie z róznymi olejami (jest ich sporo). Narazie ten zestaw mnie zaspokaja, chociaż czasem jeśli brak cytryny zmuszona jestem do użycia octu jabłkowego lub ryżowego.
- PRZYPRAWY - sól morska, pieprz świeżo mielony, świeżo mielona gorczyca, pieprz cayenne, suszone zioła (jeśli nie ma świeżych), cynamon, imbir... inne
- OWOCE - świeżych raczej nie dodaję, suszone w przypadku - gdy są widoczne braki w warzywach :)