poniedziałek, 20 września 2010
Napięcie...
Przez ostatnie dni nieco postradałam rozum. Czasem po prostu napięcie spowodowane moją sytuacją życiową przybiera postać tak olbrzymią, że wszystkie malutkie wartości które żyją we mnie gdzieś obok tego "giganta", przestają mieć sens. Mimowolnie są rzucone mu na pożarcie...
Nie jest łatwe odbudowanie ich na nowo, ale staram się bardzo za każdym razem. Postaram się też teraz, od dzisiaj. Zrobiłam niewielkie zakupy warzyw i owoców i startuję z nową energią i entuzjazmem. Tym bardziej, że już w środę znowu będę posiadaczką miksera. Bez niego czułam się jak bez jednej ręki...
Potajemnie zastanawiam się dlaczego prawie wszystko co posiada moc rozładowania napięcia - jest przy tym destrukcyjne. Alkohol, używki, jedzenie... Czy zna ktoś inny, normalny, szybki, tani i nietoksyczny sposób ? Wiem, że sport jest idealny. W moim przypadku świetnie sprawdza się bieganie, ale nie zawsze mogę sobie na to pozwolić, nie zawsze na to zasłużę...
Any suggestion ?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja niestety nie pomogę, bo sama mam tendencje do uciekania "w". Kiedyś byłam uzależniona od kupowania perfum, od jakiegoś czasu przerzuciłam się niestety na jedzenie i próbuję to unormować jakoś. Ale problem jest taki, że jak tylko wejdę do mojej aktualnej pracy (która ma się nijak do tego co chcę robić) od razu mam chęć na słodycze (których notabene za bardzo nie lubię, a potrafię ich zjeść mnóstwo). No ale to już uzależnienie.
OdpowiedzUsuńA może muzyka? Albo taniec? Najlepiej wybrać to co lubimy robić i co nam służy, ale wiadomo że często wolimy iść na skróty i "sięgnąć" po coś co mamy najbliżej i co nie wymaga wysiłku a kojarzy nam się z przyjemnością, np. jedzenie.
A poza tym poproszę o przepis na sałatkę:)
Hej! Sałatki u mnie zawsze są na-winie. Wrzucam to co mam i lubię. Jutro postaram się zafundować tutaj iście sałatkowy wpis, napiszę co lubię i jak lubię... :) I ruszę w końcu z systematycznym uzewnętrznianiem. Nie tylko tego co dobre :) Miło, że zagląda tutaj chociaż kilka osób. Mimo braku szacunku do presji, to mnie motywuje. Bo życie jest różne, a myśli zgubne...
OdpowiedzUsuńOtóż to! A presji mówimy zdecydowane Nie :) Czekam zatem na "wariacje" sałatkowe (ja też wrzucam co popadnie, ale np. nie łączę pomidora z ogórkiem, bo jakoś zostało mi w głowie, że jak ogórek świeży to "samotnie" zjadany).
OdpowiedzUsuńTaniec proponuję :)
OdpowiedzUsuńJedna przetańczona w kuchni przy robieniu śniadania piosenka dała mi porcję dobrego humoru na cały dzień.