Ale czując ten chłód i przeszywający dreszcz każdego dnia - wiem już na pewno, że mój witariański pociąg nie posunie się naprzód o tej porze roku. Zatrzymuję się więc w tym miejscu, w którym jestem taraz...
I aż do wiosny poczekam na pełniejszy rozkwit zdarzeń.
Myślę, że jeśli uda się przezimować na 60-75 % Raw - to będzie już bardzo Ok i niemały wyczyn.
A że się uda to wiem, bo idzie lekko i bardzo bardzo przyjemnie :)
Niestety dziwnie tęsknie za poprzednim blogiem, wiec wracam tam .
Systematyczne pisanie notek pod tym adresem jak widać mi nie wychodzi. Coś nie tak z obecną tutaj aurą :)
Brzmi niedowierzalnie... ale jednak.
Oczywiście stworzę Raw kategorię przepisów, której wczesniej nawet nie było. Także zapraszam gorąco/