wtorek, 19 października 2010

Zamiana

Robi się coraz mroźniej. Po odsłonięciu rankiem żaluzji widzę szron. Nierzadko w moim domu również odczuwam zimno, choć być może w większości z powodu braku większej aktywności...
Ale czując ten chłód i przeszywający dreszcz każdego dnia - wiem już na pewno, że mój witariański pociąg nie posunie się naprzód o tej porze roku. Zatrzymuję się więc w tym miejscu, w którym jestem taraz...
I aż do wiosny poczekam na pełniejszy rozkwit zdarzeń.
Myślę, że jeśli uda się przezimować na 60-75 % Raw - to będzie już bardzo Ok i niemały wyczyn.
A że się uda to wiem, bo idzie lekko i bardzo bardzo przyjemnie :)


Niestety dziwnie tęsknie za poprzednim blogiem, wiec wracam tam .
Systematyczne pisanie notek pod tym adresem jak widać mi nie wychodzi. Coś nie tak z obecną tutaj aurą :)
Brzmi niedowierzalnie... ale jednak.

Oczywiście stworzę Raw kategorię przepisów, której wczesniej nawet nie było. Także zapraszam gorąco/


6 komentarzy:

  1. Ale ciasteczka;-). mniam;-). Pytanie tylko z czego robiłaś ciasto? migdały?

    OdpowiedzUsuń
  2. Koniecznie proszę przepis....

    Aura jest tutaj bardzo dobra, i będzie lepsza.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciasteczka były nie pamietam z czego :) zawsze mielę wspólnie suszone owoce i pestki, orzechy. Np. morele + sezam + wiórki kokosowe + orzechy. Z konsystencji, która pozornie wydaje się być sypka idealnie można uformować ciacha lub trufelki. Wolę te drugie, bo wychodzą bardziej kruche :) Po schłodzeniu urzekają...

    OdpowiedzUsuń
  4. Aha, dzięki!
    Robię podobnie, i też lubię "tworzenie" z tego co jest pod ręką, czyli w lodówce.

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że ta przerwa tutaj tak długo trwa.....

    OdpowiedzUsuń