Ale czując ten chłód i przeszywający dreszcz każdego dnia - wiem już na pewno, że mój witariański pociąg nie posunie się naprzód o tej porze roku. Zatrzymuję się więc w tym miejscu, w którym jestem taraz...
I aż do wiosny poczekam na pełniejszy rozkwit zdarzeń.
Myślę, że jeśli uda się przezimować na 60-75 % Raw - to będzie już bardzo Ok i niemały wyczyn.
A że się uda to wiem, bo idzie lekko i bardzo bardzo przyjemnie :)
Niestety dziwnie tęsknie za poprzednim blogiem, wiec wracam tam .
Systematyczne pisanie notek pod tym adresem jak widać mi nie wychodzi. Coś nie tak z obecną tutaj aurą :)
Brzmi niedowierzalnie... ale jednak.
Oczywiście stworzę Raw kategorię przepisów, której wczesniej nawet nie było. Także zapraszam gorąco/
Ale ciasteczka;-). mniam;-). Pytanie tylko z czego robiłaś ciasto? migdały?
OdpowiedzUsuńKoniecznie proszę przepis....
OdpowiedzUsuńAura jest tutaj bardzo dobra, i będzie lepsza.
Ciasteczka były nie pamietam z czego :) zawsze mielę wspólnie suszone owoce i pestki, orzechy. Np. morele + sezam + wiórki kokosowe + orzechy. Z konsystencji, która pozornie wydaje się być sypka idealnie można uformować ciacha lub trufelki. Wolę te drugie, bo wychodzą bardziej kruche :) Po schłodzeniu urzekają...
OdpowiedzUsuńAha, dzięki!
OdpowiedzUsuńRobię podobnie, i też lubię "tworzenie" z tego co jest pod ręką, czyli w lodówce.
Szkoda, że ta przerwa tutaj tak długo trwa.....
OdpowiedzUsuńmniam:))))
OdpowiedzUsuń